sobota, 21 czerwca 2014

Story of a Broken Boy

Tytuł: Story of a Broken Boy

     Fandom: Teen Wolf
     Pairing: Derek Hale & Stiles Stilinski
     Uwagi: Krótka miniaturka zainspirowana filmikiem (kliknij tu).
Pisane przy Zack Hemsey - "The Way (Instrumental)". Można także czytać słuchając, wtedy idzie się wczuć i teks wydaje się lepszy. Opublikowałam to już jakiś czas temu na 'archiveofourown.com', a teraz postanowiłam dodać to tutaj. Jeśli komuś się spodoba i zostawi komentarz to dziękuję bardzo <3  Jeśli nie, to trudno. I tak dalej będę pisać (jak mnie najdzie) :)





"Wszystko jest w porządku. Czuję się świetnie".

     Sam nie wiedział, kiedy to się zaczęło.
Kiedy zaczął kłamać i udawać, że wszystko jest okej.
Kiedy wszystkie swoje uczucia zaczął kryć głęboko w sercu.
Ale to było kłamstwo.
Doskonale wiedział, kiedy to się zaczęło.
Śmierć jego matki - jego ukochanej, pięknej mamy - zapoczątkowała wszystko, co działo się do teraz.
To wtedy zaczęło się kłamanie, skrywanie wszystkiego co tak naprawdę czuje.
Nakładanie maski szczęśliwego i beztroskiego dzieciaka, który potrafi tylko gadać.
To wszystko było kłamstwo.
Gdyby to zależało od niego, jedyną jego odpowiedzią byłaby cisza.
Musiał być jednak silny.
Musiał się starać.
Dla swojego taty, dla swoich przyjaciół.
Dla Dereka.
Oni wszyscy go potrzebowali.
Jedni bardziej, drudzy mniej.
Ale jednak potrzebowali.
Nikt jedynie nie zwrócił uwagi, że on też ich potrzebował.

     Potrzebował swojego taty, gdy mama umarła.
Ale to on sam nauczył się gotować.
To on dbał o zdrowie swojego ojca i o jego dietę,  gdy ten zaczął pić.
To on postawił go na nogi, gdy wszystko chyliło się ku upadkowi.
Nie na odwrót.

     Potrzebował Scotta , gdy Gerard porwał go z boiska.
Został jednak zapomniany.
Scott musiał zająć się innymi sprawami.
Co z tego, że Stiles był przynętą, skoro nawet w tej roli się nie przydał.
Co to za przynęta, która w rzeczywistości wcale nią nie jest.
Nie tak to działa.
Koniec końców, to Stiles uratował dzień.
Jak zawsze.
Nigdy jednak nikt mu za to nie podziękował.

     Potrzebował Lydii , gdy przyszła do niego po tym jak pobity wrócił do domu.
Ale to nie dla niego przyszła.
Przyszła dla Jacksona.
To on się liczył dla niej najbardziej.
Nie Stiles.
Stiles miał jej tylko pomóc go uratować.

     Potrzebował Erici .
Tylko ona potrafiła zrozumieć jego sarkazm i to, co naprawdę się za nim kryło.
Ale Erica umarła.
Nie było już Kobiety-Kota dla jego Batmana.

     Potrzebował Boyda .
By mógł mu potowarzyszyć w ciszy.
Ale jego też już nie było.
Tak naprawdę, to nie było go już od momentu, w którym został przemieniony.
Jego towarzystwo było dla Boyda ciężarem.
Mimo że on o tym nie wiedział, to był jedyną osobą, z którą Stiles był w stanie pomilczeć.

     Potrzebował Melisy
Ale ona nie była w stanie zastąpić mu matki.
Nikt nie był w stanie tego zrobić.
Melisa była jej uosobieniem, ale nie była nią.

     Allison również potrzebował .
Była dla niego jak siostra.
Mógł z nią porozmawiać, a ona go nie oceniała.
Nie obwiniała go.
Była i słuchała, mimo że myślami często była gdzie indziej.
Jednak jej też już nie było.

     Isaac 
Tylko z nim mógł się sprzeczać do woli, będąc tym samym szczerym.
Tylko wtedy nie musiał kłamać.
Ale Isaac go nie znosił.
Mimo że Stiles również sprawiał takie wrażenie, to było zupełnie inaczej.
Lubił Isaaca.
Lubił jego charakter i sposób bycia.
Tak jak Erica, Isaac potrafił go zrozumieć.

      Stiles był zepsuty. Zawsze był.

Wszystko co się działo, powoli go wyniszczało.
Nie chciał żeby jego ojciec był nim zawiedziony, dlatego starał się jak tylko mógł.
Bał się ujrzeć w oczach swego ojca zawód i rozczarowanie.
Zawsze obwiniał się też o to, że jego matka umarła.
To twoja wina.
Po jej śmierci wciąż to sobie powtarzał, nie mogąc pogodzić się z tym, że odeszła.
Potrzebował jej, a ona go zostawiła.
Czasami jej przez to nienawidził, ale to też było kłamstwo.
Kochał ją całym sercem i już nie miał nawet okazji, by jej to powiedzieć.
Z każdym dniem ból w jego sercu powiększał się i nikt tego nie widział.
To on przecież zawsze dbał o ludzi, nigdy na odwrót.
To on wiecznie mówił co mu ślina na język przyniosła, starając się ich rozśmieszyć.
Inni tylko nie dostrzegali, co kryje się wewnątrz.

 Nadszedł jednak ten dzień, kiedy coś w nim pękło.
Wcześniejsza obecność Nogitsune, pozostawiła w nim skazę.
Po ciągłym budzeniu się z krzykiem, nie wiedząc nawet czy wciąż śni czy nie, był wykończony.
Nie był wstanie się uśmiechać, nie był w stanie cieszyć się z byle czego, ale mimo to starał się.
Wciąż kłamał i zapewniał, że nic mu nie jest. 

     Tylko jedna osoba w końcu go przejrzała.
Jedna tylko osoba zdołała zauważyć co tak naprawdę kryje się pod jego maską.
Może to dlatego, że osoba ta była tak samo zniszczona przez życie jak on?
Może dlatego, że ta osoba również nosiła maskę?
Oboje ratowali sobie nawzajem życie, gdy tego potrzebowali.
Oboje nieświadomie szukali u siebie pomocy.
Gdy jeden tonął, drugi wyciągał go na powierzchnię.
Stilesa nikt nie mógł naprawić, bo tylko jedna osoba była w stanie to zrobić.

     Derek.
Bo Stiles potrzebował Dereka,  tak samo jak Derek potrzebował Stilesa.

2 komentarze:

  1. Witam,
    nawet nie wiesz jak ja się cieszę, że coś się tutaj pojawiło, chociaż mam nadzieję, że niebawem to samo mnie spotka na drugim blogu...
    teskst jest wspaniały, emocjonalny, wspaniale potrafisz przedstawiać uczucia, emocje bohaterów...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    podoba mi się to jak przedstawiasz bohaterów i emocje jakie nimi targają, wspaniale...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń