czwartek, 14 lutego 2013

Zakazane słowa

Krótkie opowiadanie mojego autorstwa.
nie bazujące na żadnej mandze czy anime.
Może kiedyś zrobię z tego jakąś dłuższą historię :).


Zakazane słowa

"A żyć możesz tylko dzięki temu,
za co mógłbyś umrzeć"



Samantama 17 lat, jest chora na astmę. Chodzi do tej samej szkoły co jej brat.
Colin – ma 19 lat i jest przybranym bratem Samanty, odkąd jego ojciec ożenił się z jej matką.




    Samanta siedziała przy stole w kuchni, wpatrując się pustym wzrokiem w ścianę. Myślała o… Nie. Tak właściwie, to nie myślała o niczym. W głowie miała tylko jedną wielką czarną dziurę, która z każdą chwilą coraz bardziej ją pochłaniała. Nie była wstanie myśleć o czymkolwiek, a tym bardziej  o tym co spowodowało ten stan, w którym się właśnie znalazła. To uczucie pustki w środku i ten okropny mróz. Wzdrygnęła się. Było jej zimno i z trudem łapała powietrze w płuca, nie potrafiła skupić na niczym uwagi, prócz na tej cholernej ścianie! I nagle Samanta poczuła, że się dusi. Miała wrażenie jakby ktoś mocno ścisnął ją za szyję i nie chciał puścić. Tonęła. W każdym razie takie miała wrażenie. Czuła, jak powoli osuwa się z krzesła, na którym siedziała. Mroczki zatańczyły jej przed oczami, próbując przysłonić jej sobą widoczność i znaleźć się w centrum uwagi.
    Słyszała skrzypnięcie drzwi frontowych i ich trzask. Przytłumiony odgłos kroków dotarł do jej uszu. Ktoś zbliżał się z każdą chwilą do miejsca, w którym obecnie się znajdowała, aż w końcu zatrzymał się w wejściu do pomieszczenia. Słyszała jak ta osoba wciąga ze świstem powietrze i tak samo je wypuszcza. Już wiedziała kto to jest…
    Ciężko oddychając, uchyliła delikatnie powieki i zobaczyła jak podbiega do niej, następnie krzyczy niezrozumiałe dla niej słowa, dochodzące jakby z oddali.

  - Na litość Boską, Samanta! – szturchnął ją delikatnie, trzymając za oba ramiona, poczym obrócił ostrożnie na plecy. – Hej, nic ci nie jest? Oddychaj i spójrz na mnie – rozkazał. Nie widząc żadnej reakcji zdenerwował się, przestraszony nie na żarty – Do cholery, spójrz na mnie i gdzie masz swój inhalator? – jego głos podniósł się o oktawę. Rozglądnął się wokół siebie niczym w gorączce. 
    Samanta jednak nie była w stanie mu odpowiedzieć, choćby nie wiadomo jak bardzo by tego chciała. Była w stanie myśleć jedynie o tym, że to musiał być jakiś kaprys Boga. Ot, taka jego chwilowa zachcianka, że ulokowała swoje uczucia we własnym bracie. Tak samo jak to, gdy zobaczyła go dzisiaj z nieznaną jej dziewczyną. Ignorował ją przez cały dzień, był zły i Samanta nie miała najmniejszego pojęcia dlaczego. Gdy zobaczyła, jak odwraca się od niej, nawet na nią nie spoglądając i wychodzi z tą dziewczyną… Zabolało. Miała wrażenie jakby jej serce pękało na pół, rozrywane jakąś nieznaną jej siłą. 
    Poczuła jak po jej policzku toczy się niechciana łza, która ukradkiem wymknęła się spod jej powieki. 
Nie chcąc dłużej myśleć o tych wszystkich bolesnych rzeczach, stopniowo zaczęła poddawać się ciemności, która kusiła przyjemnym niebytem, przyciągała ją niczym magnez. Wzywała. Czuła się tak, jakby odpływała, znieczulona na wszelkie bodźce zewnętrzne. Wtedy jednak, gdy już niemal całkiem została pochłonięta przez ten kuszący a zarazem przerażający mrok, poczuła delikatne aczkolwiek stanowcze muśnięcie. Dotyk subtelny niczym skrzydła motyla, spoczywający na jej ustach. Czując w nich dodatkową porcję powietrza zachłysnęła się, zanosząc momentalnie kaszlem i z niechęcią oddalając się od ciemności, która była już tak przyjemnie blisko…
    Powoli zaczęła odzyskiwać kontakt z rzeczywistością. Jej powieki drgały niepokojąco, nie chcąc się unieść, jakby były z ołowiu. Z całą siłą woli, jaką w sobie posiadała, ostrożnie otworzyła oczy, błyszczące wszystkimi odcieniami zieleni i napotkała tuż przed sobą błękitne niczym niebo spojrzenie. Czarne kosmyki włosów musnęły jej twarz, łaskocząc tym samym. Po długiej chwili wpatrywania się w siebie. Chwili, która zdawała się trwać całą wieczność, usłyszała westchnienie pełne ulgi, wydobywające się z ust, które jeszcze przed chwilą spoczywały na jej własnych, co nie bardzo zdawało się do niej docierać.

  - Dzięki Bogu – cichy szept wydobył się z nich i po chwili zniknął gdzieś pośród czterech ścian. Samanta zamrugała zdezorientowana, starając się pojąć to, co się właściwie stało. I wcale nie poczuła wdzięczności. Wiedziała, była tego niemal pewna, że wszystko co się jej przytrafia, to kara Stwórcy.
    Przymknęła oczy, czując się okropnie zmęczona, nie zwracała  kompletnej uwagi na nic, nawet na to, że właśnie została podniesiona z podłogi i znajduje się w silnych ramionach. Była wstanie skupić się jedynie na cieple bijącym z ciała swojego brata, na myśli, że czuje się bezpiecznie w jego objęciach. Wsłuchała się w rytm swojego serca, bijącego w szaleńczym tempie i potem nie było już nic. Zasnęła.

    Później nie widziała już ani nie czuła, jak jej brat kładzie ją delikatnie na jej własnym łóżku. Jak spogląda na nią z czułością i całą gamą uczuć zawartą w ciepłym, niebieskim spojrzeniu. Jak odgarnia jej z twarzy niesforne kosmyki czarnych jak heban włosów. Nie czuła kolejnego muśnięcia jego warg na swoich, podobnie jak na policzku, gdzie jeszcze przed chwilą toczyła się łza i nie słyszała jak szepta jej do ucha dwa skomplikowane, a zarazem tak proste, słowa pełne miłości, które zawsze pragnęła usłyszeć. Słowa, które dla nich były zakazane.

  - Kocham cię.



4 komentarze:

  1. Witaj,
    wspaniale ukazane uczucia Samanthy do brata. Troska brata o siostrę, dobrze, że przyszedł, bo mogło się to dość nieszczęśliwie skoczyć. Jeszcze na końcu te słowa Cody'iego skierowane do niej, szkoda, że ich nie słyszała..., widąć, że to uczucie jest odwzajemione...
    Weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj,
    wspaniale ukazałaś uczucia Samanthy do brata, no i ta troska brata o siostrę, jak dobrze, że przyszedł, bo to mogło się to źle skończyć, no i słowa Cody'iego skierowane do niej, szkoda, wieka szkoda że ich nie słyszała, widąć, że uczucie jest odwzajemione...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    tekst wspaniały, uczucia Samanthy do brata pięknie ukazane, jak i troska brata o siostrę, dobrze, że akurat przyszedł, bo to mogło się to bardzo źle skończyć... te słowa Cody'iego skierowane do niej, szkoda, że jednak ich nie słyszała... uczucie jest odwzajemione... pięknie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  4. Cesar smith masters odds Archives - thauberbet.com jeetwin jeetwin sbobet ทางเข้า sbobet ทางเข้า 메리트 카지노 고객센터 메리트 카지노 고객센터 5442NBA Draft Odds and Props | Golden State Warriors - The

    OdpowiedzUsuń