nie bazujące na żadnej mandze czy anime.
Może kiedyś zrobię z tego jakąś dłuższą historię :).
Zakazane słowa
"A żyć
możesz tylko dzięki temu,
za co mógłbyś umrzeć"
Samanta – ma 17 lat,
jest chora na astmę. Chodzi do tej samej szkoły co jej brat.
Colin – ma 19 lat i
jest przybranym bratem Samanty, odkąd jego ojciec ożenił się z jej matką.
Samanta siedziała przy stole w kuchni, wpatrując się pustym
wzrokiem w ścianę. Myślała o… Nie. Tak właściwie, to nie myślała o niczym. W
głowie miała tylko jedną wielką czarną dziurę, która z każdą chwilą coraz
bardziej ją pochłaniała. Nie była wstanie myśleć o czymkolwiek, a tym bardziej o tym co spowodowało ten stan, w którym się
właśnie znalazła. To uczucie pustki w środku i ten okropny mróz. Wzdrygnęła
się. Było jej zimno i z trudem łapała powietrze w płuca, nie potrafiła skupić
na niczym uwagi, prócz na tej cholernej ścianie! I nagle Samanta poczuła, że
się dusi. Miała wrażenie jakby ktoś mocno ścisnął ją za szyję i nie chciał puścić.
Tonęła. W każdym razie takie miała wrażenie. Czuła, jak powoli osuwa się z
krzesła, na którym siedziała. Mroczki zatańczyły jej przed oczami, próbując przysłonić
jej sobą widoczność i znaleźć się w centrum uwagi.
Słyszała skrzypnięcie drzwi frontowych i ich trzask.
Przytłumiony odgłos kroków dotarł do jej uszu. Ktoś zbliżał się z każdą chwilą
do miejsca, w którym obecnie się znajdowała, aż w końcu zatrzymał się w wejściu
do pomieszczenia. Słyszała jak ta osoba wciąga ze świstem powietrze i tak samo
je wypuszcza. Już wiedziała kto to jest…
Ciężko oddychając, uchyliła delikatnie powieki i zobaczyła
jak podbiega do niej, następnie krzyczy niezrozumiałe dla niej słowa,
dochodzące jakby z oddali.
- Na litość Boską, Samanta! – szturchnął ją delikatnie,
trzymając za oba ramiona, poczym obrócił ostrożnie na plecy. – Hej, nic ci nie
jest? Oddychaj i spójrz na mnie – rozkazał. Nie widząc żadnej reakcji
zdenerwował się, przestraszony nie na żarty – Do cholery, spójrz na mnie i
gdzie masz swój inhalator? – jego głos podniósł się o oktawę. Rozglądnął się
wokół siebie niczym w gorączce.
Samanta jednak nie była w stanie mu odpowiedzieć, choćby nie
wiadomo jak bardzo by tego chciała. Była w stanie myśleć jedynie o tym, że to
musiał być jakiś kaprys Boga. Ot, taka jego chwilowa zachcianka, że ulokowała
swoje uczucia we własnym bracie. Tak samo jak to, gdy zobaczyła go dzisiaj z
nieznaną jej dziewczyną. Ignorował ją przez cały dzień, był zły i Samanta nie
miała najmniejszego pojęcia dlaczego. Gdy zobaczyła, jak odwraca się od niej,
nawet na nią nie spoglądając i wychodzi z tą dziewczyną… Zabolało. Miała
wrażenie jakby jej serce pękało na pół, rozrywane jakąś nieznaną jej siłą.
Poczuła jak po jej policzku toczy się niechciana łza, która
ukradkiem wymknęła się spod jej powieki.
Nie chcąc dłużej myśleć o tych
wszystkich bolesnych rzeczach, stopniowo zaczęła poddawać się ciemności, która
kusiła przyjemnym niebytem, przyciągała ją niczym magnez. Wzywała. Czuła się
tak, jakby odpływała, znieczulona na wszelkie bodźce zewnętrzne. Wtedy jednak,
gdy już niemal całkiem została pochłonięta przez ten kuszący a zarazem
przerażający mrok, poczuła delikatne aczkolwiek stanowcze muśnięcie. Dotyk
subtelny niczym skrzydła motyla, spoczywający na jej ustach. Czując w nich
dodatkową porcję powietrza zachłysnęła się, zanosząc momentalnie kaszlem i z
niechęcią oddalając się od ciemności, która była już tak przyjemnie blisko…
Powoli zaczęła odzyskiwać kontakt z rzeczywistością. Jej
powieki drgały niepokojąco, nie chcąc się unieść, jakby były z ołowiu. Z całą
siłą woli, jaką w sobie posiadała, ostrożnie otworzyła oczy, błyszczące
wszystkimi odcieniami zieleni i napotkała tuż przed sobą błękitne niczym niebo
spojrzenie. Czarne kosmyki włosów musnęły jej twarz, łaskocząc tym samym. Po
długiej chwili wpatrywania się w siebie. Chwili, która zdawała się trwać całą wieczność,
usłyszała westchnienie pełne ulgi, wydobywające się z ust, które jeszcze przed
chwilą spoczywały na jej własnych, co nie bardzo zdawało się do niej docierać.
- Dzięki Bogu – cichy szept wydobył się z nich i po chwili
zniknął gdzieś pośród czterech ścian. Samanta zamrugała zdezorientowana,
starając się pojąć to, co się właściwie stało. I wcale nie poczuła
wdzięczności. Wiedziała, była tego niemal pewna, że wszystko co się jej przytrafia, to kara Stwórcy.
Przymknęła oczy, czując się okropnie zmęczona, nie zwracała kompletnej uwagi na nic, nawet na to, że
właśnie została podniesiona z podłogi i znajduje się w silnych ramionach. Była
wstanie skupić się jedynie na cieple bijącym z ciała swojego brata, na myśli,
że czuje się bezpiecznie w jego objęciach. Wsłuchała się w rytm swojego serca,
bijącego w szaleńczym tempie i potem nie było już nic. Zasnęła.
Później nie widziała już ani nie czuła, jak jej brat kładzie
ją delikatnie na jej własnym łóżku. Jak spogląda na nią z czułością i całą gamą
uczuć zawartą w ciepłym, niebieskim spojrzeniu. Jak odgarnia jej z twarzy
niesforne kosmyki czarnych jak heban włosów. Nie czuła kolejnego muśnięcia jego
warg na swoich, podobnie jak na policzku, gdzie jeszcze przed chwilą toczyła
się łza i nie słyszała jak szepta jej do ucha dwa skomplikowane, a zarazem tak
proste, słowa pełne miłości, które zawsze pragnęła usłyszeć. Słowa, które dla
nich były zakazane.
- Kocham cię.
Witaj,
OdpowiedzUsuńwspaniale ukazane uczucia Samanthy do brata. Troska brata o siostrę, dobrze, że przyszedł, bo mogło się to dość nieszczęśliwie skoczyć. Jeszcze na końcu te słowa Cody'iego skierowane do niej, szkoda, że ich nie słyszała..., widąć, że to uczucie jest odwzajemione...
Weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Witaj,
OdpowiedzUsuńwspaniale ukazałaś uczucia Samanthy do brata, no i ta troska brata o siostrę, jak dobrze, że przyszedł, bo to mogło się to źle skończyć, no i słowa Cody'iego skierowane do niej, szkoda, wieka szkoda że ich nie słyszała, widąć, że uczucie jest odwzajemione...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hej,
OdpowiedzUsuńtekst wspaniały, uczucia Samanthy do brata pięknie ukazane, jak i troska brata o siostrę, dobrze, że akurat przyszedł, bo to mogło się to bardzo źle skończyć... te słowa Cody'iego skierowane do niej, szkoda, że jednak ich nie słyszała... uczucie jest odwzajemione... pięknie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza
Cesar smith masters odds Archives - thauberbet.com jeetwin jeetwin sbobet ทางเข้า sbobet ทางเข้า 메리트 카지노 고객센터 메리트 카지노 고객센터 5442NBA Draft Odds and Props | Golden State Warriors - The
OdpowiedzUsuń